Znaczenie Problematyki Personalistycznej K. Wojtyla
ZNACZENIE PROBLEMATYKI PERSONALISTYCZNEJ
Na początku tej książki umieszczone zostały jako motto następujące słowa: „Kościół, który z racji swego zadania i kompetencji w żaden sposób nie utożsamia się ze wspólnotą polityczną ani nie wiąże się z żadnym systemem politycznym, jest zarazem znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby”. Autor widzi potrzebę wytłumaczenia nie tyle treści tych słów dla nich samych, ile motywu, jaki wpłynął na fakt ich umieszczenia na początku książki. Przytoczone zdanie zostało wyjęte z dokumentu Soboru Watykańskiego II, mianowicie z konstytucji pastoralnej o Kościele w świecie współczesnym zaczynającej się od słów Gaudium et spes. Cytując to zdanie, autor pragnie nawiązać do okresu, w którym kształtowało się studium na temat osoby i czynu w jego fazie początkowej. Pragnie również nawiązać do tego szczególnego klimatu, jaki towarzyszył przemyśleniom zawartym w niniejszym studium. Był to klimat II Soboru Watykańskiego, a w szczególności owego zespołu, który na Soborze podjął pracę nad konstytucją o Kościele w świecie współczesnym Autor miał szczęście uczestniczyć w tej pracy. W pewnym okresie własne studium o osobie, czynie oraz wspomniany dokument Soboru powstawały równocześnie.
Okoliczności tej nie zamierzamy w całej książce szczególnie eksponować, gdyż w zamierzeniu autora – jak o tym świadczą choćby przeprowadzone dotąd rozważania wstępne – studium na temat osoby i czynu ma posiadać charakter filozoficzny. Trudno jednakże pomijać tę okoliczność jego powstania. Podejmując pracę nad zagadnieniem osoby, autor zdaje sobie sprawę z tego, że to filozoficzne zagadnienie posiada równocześnie kapitalne znaczenie dla teologii. Poprzestajemy na stwierdzeniu tego – co w tej chwili jest jedynie właściwe i jedynie możliwe. Znaczenie problematyki personalistycznej w teologii – to zagadnienie olbrzymie. W studium niniejszym świadomie nie zamierzamy w żadnym miejscu przekroczyć progu tego zagadnienia. Może będzie można kiedyś i to uczynić po gruntownym przygotowaniu. W takim razie studium niniejsze może też służyć jako przygotowanie myśli do podjęcia problematyki personalistycznej na gruncie teologii. Przytoczone na początku zdanie z dokumentu soborowego nie wskazuje jednak bynajmniej na podejmowanie problematyki personalistycznej na tym już gruncie.
Wskazuje ono natomiast na uniwersalistyczne znaczenie tej problematyki, na jego pierwszorzędną wagę dla każdego człowieka i dla całej stale rosnącej rodziny ludzkiej. Stała refleksja nad różnymi kierunkami rozwoju tej rodziny w aspekcie ilościowym, a równocześnie rozwoju kultury i cywilizacji – z wszystkimi tegoż rozwoju nierównościami i dramatami – rodzą żywą potrzebę uprawiania filozofii osoby. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż wielość wysiłków poznawczych skierowanych poza człowieka dystansuje sumę wysiłków i osiągnięć skoncentrowanych na nim samym. Może to zresztą nie jest problem samych wysiłków i osiągnięć poznawczych, które przecież są bardzo liczne i coraz bardziej szczegółowe. Może to po prostu tylko człowiek wciąż oczekuje nowej wnikliwej analizy, a nade wszystko coraz to nowej syntezy, która nie jest łatwa. Odkrywca tylu tajników przyrody, sam musi być nieustannie odkrywany na nowo. Wciąż pozostając w jakiejś mierze „istotą nieznaną”, wciąż się domaga nowego i coraz dojrzalszego wyrazu tej istoty.
A prócz tego – ponieważ jest pierwszym, najbliższym i najczęstszym przedmiotem doświadczenia, jak to już stwierdziliśmy powyżej – jest przez to samo też narażony na zezwyczajnienie. Grozi mu to, że stanie się dla siebie samego nazbyt zwyczajny. I to niebezpieczeństwo trzeba przezwyciężać(…).
Zdaje się, że takie „zadziwienie” – które nie jest tym samym co podziw, choć ma w sobie także i coś z niego – stoi u początku także i tego studium. Zadziwienie jako funkcja umysłu staje się systemem pytań, staje się z kolei systemem odpowiedzi czy rozwiązań. Dzięki temu nie tylko rozwija się wątek myślenia o człowieku, ale także zostaje zaspokojona pewna potrzeba ludzkego bytowania. Człowiek nie może zagubić właściwego sobie miejsca wśród tego świata, który sam ukształtował – a takim jest świat kultury i cywilizacji: właśnie ów „świat współczesny”, nad którym z taką troską i z takim przejęciem pochylaliśmy się jako autorzy konstytucji Gaudium et spes.
Studium niniejsze nawiązuje też w pewnej mierze do opublikowanej przed siedmiu laty książki Miłość i odpowiedzialność. Książka ta została określona jako „studium etyczne”, czego już o tej nie zamierzamy powtórzyć z racji powyżej wyłożonych. Tym niemniej osoba i czyn tkwi korzeniami również i w tamtym studium. Ono także zrodziło potrzebę przyjrzenia się osobie jeszcze głębiej, spojrzenia na nią niejako dla niej samej, zweryfikowania tej rzeczywistości, jaką ona stanowi na gruncie jeszcze bardziej elementarnych a zarazem bardziej jeszcze uniwersalnych doświadczeń. Może być, że ta wizja osoby, do której pragniemy dojść w ramach niniejszego studium, na swój sposób raz jeszcze potwierdzi słuszność twierdzeń i zasad sformułowanych w studium etycznym pt. Miłość i odpowiedzialność. Jeśli to będzie skutkiem tej pracy, to w każdym razie skutkiem tylko ubocznym i dodatkowym. Nade wszystko bowiem dążymy tutaj do zrozumienia osoby ludzkiej dla niej samej. Chodzi o to, ażeby dotknąć rzeczywistości ludzkiej w punkcie najbardziej właściwym – w punkcie, na który wskazuje doświadczenie człowieka, i z którego człowiek nie może się wycofać bez poczucia, że siebie zagubił.
Za: K. Wojtyła, Osoba i czyn, Kraków 1969, s. 23-26