Czy Nowocześniejsze Znaczy Lepsze? Wpływ Rozwoju Technik Druku Na Przekazywane Treści
Rafał Lizut
Czy nowocześniejsze znaczy lepsze? Wpływ rozwoju technik druku na przekazywane treści.
W 1930 jeden z klasyków filozofii techniki, Lewis Mumford, krytykując w swej książce Technika a Cywilizacja historia rozwoju maszyny i jej wpływ na cywilizację (PWN Warszawa 1966) bezwarunkowy zachwyt nad osiągnięciami techniki twierdzi: „Z jednej strony mamy cudownie precyzyjny skomplikowany mechanizm – gigantyczną maszynę rotacyjną [maszynę drukarską], która drukuje sensacyjną gazetę, z drugiej strony – treść tej gazety, symbolicznie rejestrującą najbardziej prymitywne i elementarne stany emocjonalne, odczucia i szczątkową zaledwie umiejętność myślenia” (261). Siedemdziesiąt siedem lat później jego diagnoza jest aż nadto aktualna. Gazety obfitują w opisy afer, morderstw, kradzieży, nieszczęść i innych „newsów”. Oczywiście, wszystko to jest częścią życia społecznego, ale go nie konstytuuje. Życie wymaga natomiast posiadania właściwych postaw moralnych i podejmowania decyzji w różnych sytuacjach. I to ten aspekt powinien być przedmiotem najczęstszych analiz, bowiem nie ekscytacja nowinką techniczną ani oburzenie morderstwem czy korupcją zapewni nam poprawę sytuacji w kraju, ale powszechna świadomość rzeczy istotnych, poparta solidną analizą i dyskusją; a tego gazety unikają jak ognia, by rzekomo nie znudzić czytelnika. Społeczeństwo „karmi się” krzykliwymi artykułami, które ze względu na brak analizy należałoby nazwać właściwie ogłoszeniami, odzwyczajając się od analizy i rzetelnej dyskusji.
Zmiana formy przekazu wzmacnia to zjawisko. Nie ulega wątpliwości, że od czasu kiedy Mumford pisał swoją książkę, technika druku jest o wiele lepsza pod wszystkimi względami (jakość, ekonomiczność itd). W czasach Mumforda, nie było tanich technologii umożliwiających masowe drukowanie prasy zawierającej dużą ilość zdjęć. Obecnie większość gazet zawiera zdjęcia, jednocześnie nie zawierając prawie tekstu. Obrazki i zdjęcia są oczywistą drogą dla redaktorów i wydawców, którzy nie zamierzają umieszczać istotnych treści i analiz na łamach swoich produktów. Jako przykład można wskazać czasopisma poświęcone zdrowiu i urodzie. Ile razy można czytać o diecie marchewkowej lub przykładaniu torebek herbaty na zmęczone oczy? Opasłe czasopismo mogłaby w jednym numerze zamieścić wszystkie te rewelacje. Ze względu na ograniczoną liczbę gatunków warzyw i owoców w końcu wyczerpie się możliwość opracowywania „jedynych skutecznych diet”. Również opisy romansów gwiazd filmowych podane bez atrakcyjnej oprawy w postaci zdjęć mogłyby dość szybko wywołać u czytelnika objawy znudzenia. Odpowiedzią na problem z zapełnieniem łamów są właśnie obrazy. Obrazy pozwalają przedstawiać tę samą rzecz na nieskończoną ilość sposobów, dzięki czemu gazeta wydaje się być pełna nowości i tętnić życiem. Niestety, pojawiają się dwa negatywne skutki obcowania z takimi publikacjami. Po pierwsze, popularne twierdzenie głosi, iż „organ nieużywany zanika” – dotyczy to również umysłu, a zwłaszcza wyobraźni. Serwowana naszym oczom gotowa „papka” nie wymaga uruchamiania wyobraźni i myślenia abstrakcyjnego. Po drugie następuje „uśpienie” czujności wobec treści przekazywanych za pomocą – i w towarzystwie – obrazu. Razem z „kolorową papką” prześlizgują się do pamięci nieanalizowane treści, które później zaczynają być traktowane są jako tzw. „własne zdanie”.
Obrazy zajmują miejsce, które tradycyjnie zajmował tekst i ze względu na swą naturę narzucają rodzaj przekazywanych treści. W tekście można, bowiem opisywać zjawiska rozciągłe w czasie; obraz natomiast oddaje jedną chwilę. Z konieczności więc w jednym ujęciu musi być zawarta cała treść, którą ma przekazać obraz. Forma ta sprzyja tylko pewnym rodzajom treści. Nie sposób przedstawić za pomocą obrazu zawiłych i zmuszających do myślenia analiz, fundamentalnych pytań, czy argumentacji. Świetnie natomiast można przedstawić za pomocą obrazów wypadki, klęski żywiołowe, pożary itd. Wystarczy zrobić zdjęcie rozbitego samochodu albo przykrytych kocem zwłok i od razu wiadomo, co się stało. Założenie, że gazeta będzie zawierała dużo obrazów poniekąd z góry narzuca typ treści, których te gazety będą nośnikami.
Wdrażanie nowych technik druku umożliwiających umieszczanie zdjęć wymusza więc zmianę treści gazet z analitycznej na czysto informacyjną, co wpływa na czytelników, zmieniając ich potrzeby intelektualne. To zaś z kolei zmienia zapotrzebowanie adresatów gazet, co z kolei staje się „motorem” wprowadzania coraz większej ilości obrazów; a to wymusza opracowywanie bardziej nowoczesnych technik druku. Koło się zamyka. Tak działa maszyna spustoszenia intelektualnego napędzana latoroślami techniki. Na przykładzie technik druku widać, że bezkrytyczne zachłystywanie się nowinkami technicznymi – choć towarzyszy ono człowiekowi przez większość dziejów – nie wychodzi nam na dobre. Fakt, że możemy drukować gazety bardziej kolorowe, tańsze, w większym nakładzie i błyskawicznie po wydarzeniach nie zapewnia automatycznie, że są to gazety lepsze. Mumford pisze: „Urządzenie techniczne, potencjalne środki osiągnięcia racjonalnych, humanistycznych celów – przestają być błogosławieństwem, jeśli umożliwiają codzienne przekazywanie milionom ludzi głupich małomiasteczkowych plotek i opowieści o wyczynach zbirów.”(261). Obserwatorowi współczesnego świata mediów trudno się z twierdzeniem Mumforda nie zgodzić.